ww
Jak podkreślił Jasak, swoje opinie opiera wyłącznie na faktach i doświadczeniach zdobytych przez jego firmę przy oczyszczaniu ścieków poeksploatacyjnych w Ameryce Północnej – Stanach Zjednoczonych i Kanadzie oraz z doświadczeń w Polsce. - W tej chwili oczyszczamy w Polsce ścieki z jednego z otworów wiertniczych, gdzie przeprowadzono szczelinowanie hydrauliczne i mamy nadzieję, że będzie to kolejny odwiert, który zaowocuje produkcją gazu łupkowego – powiedział.
Prezes Veoli wytłumaczył, że po wykonaniu odwiertu w poszukiwaniu gazu łupkowego otwór jest wypełniany płynem szczelinującym. – Jest to mieszanka wody (99,5 proc.) i piasku plus dodatek chemikaliów. Ten płyn jest wtłaczany pod ciśnieniem do odwiertu. Otwór wiertniczy ma głębokość kilku tys. metrów. W Polsce około 4 tys. metrów. Ten płyn w ciągu tygodnia wydostaje się w ilości od 5 do 20 proc. i mamy do czynienia ze ściekiem, który wydostaje się z otworu wiertniczego i należy go czyścić. To coś, co następuje w kilka dni po szczelinowaniu hydraulicznym. Czyli w ciągu tygodnia mamy do czynienia z około 2500 m3 ścieku – wyjaśnił. - Woda produkowana pomieszana z wodą złożoną, to kolejna rzecz, to ściek, który się wydostaje w trakcie wydobycia gazu łupkowego na przestrzeni kilkunastu dni i tego jest dużo mniej. Tę wodę również oczyszczamy - dodał.
Jak zaznaczył Jasak, z inżynierskiego punktu widzenia, to z czym mamy do czynienia podczas poszukiwań lub produkcji gazu łupkowego, to oczyszczenie ścieków, których skład jest znany i przy pomocy dostępnych technik można sobie z nim poradzić. - W jaki sposób możemy sobie z nim radzić? Nie są to ścieki najgorsze jeśli chodzi o zanieczyszczenie. Przemysł dostarcza ścieków, z którymi mamy dużo więcej problemów. Kłopotem w przypadku gazu łupkowego jest to, że należałoby mieć oczyszczalnię ścieków tam, gdzie są prowadzone wiercenia. Trudno sobie wyobrazić jednak, aby budować je, bo to niemożliwe z punktu widzenia kosztów. W związku z tym stosujemy metody polegające na zastosowaniu urządzeń przewoźnych, a więc kontenerowe oczyszczalnie ścieków podjeżdżają w odpowiednie miejsce, gdzie są odwierty i dokonujemy procesu oczyszczania - tłumaczył. - Proces polega na podczyszczeniu ścieków, które wydostają się z górotworu, a następnie albo ściek jest odtransportowywany do najbliższej oczyszczalni ścieków, ale już tak podczyszczony, że oczyszczalnia jest w stanie przyjąć zrzut, albo oczyszczamy ściek do takiego stopnia, że możemy go zrzucić do wód powierzchniowych, na co musi być zezwolenie wodno-prawne – dodał.
Jasak wyjaśnił, że wybór metody zależy od tego, jak szybko i jak dużo wiele ścieków trzeba oczyścić. - W przypadku poszukiwań te ilości są stosunkowo niewielkie i możemy sobie pozwolić na zastosowanie urządzeń przewoźnych, które są przystosowane do niewielkich ilości. Natomiast, kiedy mamy do czynienia z produkcją gazu łupkowego, tam gdzie ilości ścieków są zdecydowanie większe, stosujemy niemalże stacjonarne oczyszczalnie ścieków, które rozmieszczamy w taki sposób, by obsłużyć kilka kilkanaście odwiertów, które są zlokalizowane w promieniu do 30 km – powiedział.
Prezes Veolia Water Solutions & Technologies podkreślił, że metody, które stosuje jego firma do oczyszczania ścieków, są najlepsze z dostępnych. Polegają one na usuwaniu zawiesiny, na usuwaniu rozpuszczonych cząstek, soli w odciekach z górotworu i bazują na metodach filtracji membranowej, na odparowywaniu wody jak również na zastosowaniu filtracji przy użyciu makroporowych polimerów. - Te ścieki, które pojawiają się przy poszukiwaniu gazu łupkowego, to ścieki, z którymi jesteśmy sobie w stanie poradzić. Jesteśmy w stanie zminimalizować ryzyko zanieczyszczenia wód gruntowych. Największym zagrożeniem jest niewłaściwe postępowanie ekipy, która prowadzi prace, a nie sam skład płynu szczelinującego czy technologie potrzebne do oczyszczania - podsumował.